| strona główna | sieć alarmowa | odpowiedzi na pytania | nasze referencje | wiadomości | komunikaty |


WIADOMOŚCI
PL-CB RADIO



 

OD PIĘCIU LAT ZK PAR I MINISTER ŁĄCZNOŚCI

NIE ZAŁATWIAJĄ SPRAWY

 
    W 1992 roku Sztab Obrony Cywilnej Kraju upoważnił społecznych ratowników działających w ramach Społecznej Krajowej Sieci Ratunkowej do korzystania z dwóch profesjonalnych częstotliwości radiowych dla celów realizacji zadań na rzecz Obrony Cywilnej.

    O fakcie tym zarówno Zarząd Stowarzyszenia jak i Szef Sztabu Obrony Cywilnej Kraju, powiadomili pisemnie Ministra Łączności oraz Zarząd Krajowy Państwowej Agencji Radiokomunikacyjnej informując, że utworzona w ten sposób społeczna sieć ratunkowa działa na rzecz Obrony Cywilnej.
 
    Resort Łączności przyjął tę informację do wiadomości i nie zgłaszał przez kilka lat żadnych zastrzeżeń do funkcjonowania tej sieci.

    Wręcz przeciwnie, Ministerstwo Łączności uznając istnienie takiej potrzeby wyznaczyło społecznikom trzecią dodatkową, profesjonalną częstotliwość. W oparciu o trzy otrzymane częstotliwości społecznicy rozpoczęli żmudną budowę ogólnopolskiej, radiowej sieci ratunkowej.
 

    Przydzielona przez Ministra Łączności częstotliwość została przeznaczona na kanał ratunkowy (profesjonalny odpowiednik kanału 9 w paśmie CB) zaś dwie pozostałe, wyznaczone przez Szefa Sztabu Obrony Cywilnej Kraju służą do obsługi sieci.

    Na kanale ratunkowym musi być zachowana absolutna cisza radiowa i używa się go jedynie w celu nadania wezwania o pomoc. Obsługujący sieć ratownicy przekazują sobie niezbędne informacje właśnie na dwóch pozostałych kanałach - wyznaczonych przez Szefa Sztabu Obrony Cywilnej Kraju. Dzięki takiemu rozwiązaniu Społeczna Krajowa Sieć Ratunkowa zachowuje ciągłą gotowość do odebrania wezwania o pomoc.

    Społecznicy z własnej kieszeni pokrywali wszelkie koszty budowania tej sieci. Mimo to, w szybkim tempie, sieć ta objęła swoim zasięgiem cały kraj.

    Po dwóch latach pojawiły się jednak pierwsze kłopoty społeczników. Resort Łączności powiadomił ratowników, że Sztab Obrony Cywilnej Kraju popełnił nieprawidłowość upoważniając ich do pracy w tych częstotliwościach. Poinformowano ratowników, że częstotliwości te powinny być przydzielone przez ministerstwo.

    Ministerstwo Łączności stwierdziło, że powstało nieporozumienie, które łatwo da się wyprostować.

    Poproszono stowarzyszenie o złożenie wniosku o przydział tych częstotliwości. Stowarzyszenie złożyło odpowiedni wniosek.

    Po około pół roku ratownicy ku swemu zdziwieniu otrzymali z Ministerstwa Łączności wezwanie do zlikwidowania sieci lub jej legalizacji wyznaczające na załatwienie powyższego stosowny termin. W wyniku wyjaśnienia sprawy okazało się, że poprzedni wniosek ratowników po prostu zaginął w ministerstwie.

    Ratownicy ponownie złożyli w wyznaczonym terminie odpowiedni wniosek. Równocześnie społecznicy złożyli do Resortu Łączności pismo, w którym zaapelowali o nie wydawanie decyzji zakazującej pracy sieci z uwagi na fakt, że dzięki niej każdego dnia ratuje się wiele istnień ludzkich.

    Ministerstwo w odpowiedzi przysłało pismo informujące, że z uwagi na skomplikowanie problemu decyzja w tej sprawie została odłożona na później. Sieć funkcjonowała zatem dalej za akceptacją Ministerstwa Łączności. Tak minął kolejny rok.

    Po tym czasie Ministerstwo Łączności po raz kolejny wezwało stowarzyszenie do zlikwidowania sieci ratunkowej. Tym razem zarzucono ratownikom, że nie dotrzymali wyznaczonego uprzednio terminu do złożenia wniosku.

    Społecznicy i tym razem wykazali, że wywiązali się z nałożonego na nich obowiązku. Okazali pisemne pokwitowanie złożenia przedmiotowego wniosku na 5 dni przed upływem terminu. Po raz kolejny ze strony ministerstwa nastąpiła długotrwała cisza.

    Wreszcie po upływie kolejnego roku ratownicy otrzymali decyzję odmawiającą im przydziału dwóch, wyznaczonych przez Sztab Obrony Cywilnej Kraju, częstotliwości. Przydzielono im natomiast jedynie trzecią częstotliwość wyznaczoną wcześniej przez Ministra Łączności.

    Uprawomocnienie się takiej decyzji całkowicie sparaliżowałoby funkcjonowanie sieci ratunkowej. Nie mając do dyspozycji dodatkowych częstotliwości ratownicy nie mieliby gdzie załatwiać spraw związanych z otrzymywanymi na kanale ratunkowym wezwaniami oraz spraw związanych z bieżącą organizacją sprawnego funkcjonowania sieci.

    Stowarzyszenie odwołało się więc od tej decyzji. Po około pół roku Minister Łączności uchylił zaskarżoną decyzję i przekazał sprawę Państwowej Agencji Radiokomunikacyjnej do ponownego rozpatrzenia.

    W uzasadnieniu tego postanowienia Minister Łączności uznał, że PAR wydając decyzję odmowną nie uwzględniła wszystkich okoliczności, a ponadto nie potrafiła merytorycznie uzasadnić swojej decyzji.
 
    Mija kolejne pół roku, a Państwowa Agencja Radiokomunikacyjna w dalszym ciągu nie rozpatrzyła sprawy. Społeczna Krajowa Sieć Ratunkowa działa zatem ciągle w oparciu o posiadany przez stowarzyszenie dokument wydany przez Szefa Obrony Cywilnej Kraju upoważniający ratowników do korzystania z tych dwóch częstotliwości.

    Upoważnienia tego do dnia dzisiejszego nikt formalnie nie odwołał, a zatem jest ono obowiązujące.

    Jak się dowiadujemy od Jerzego Płókarza - Prezesa Społecznej Krajowej Sieci Ratunkowej, w 1992r został on zapoznany w Sztabie Obrony Cywilnej Kraju z dokumentami, z których jednoznacznie wynikało, że instytucja ta prawnie dysponuje przedmiotowymi częstotliwościami.

    W tej sytuacji - utrzymuje Prezes - Szef Sztabu Obrony Cywilnej Kraju miał pełne prawo do upoważnienia społecznych ratowników do pracy w tych częstotliwościach.

    Ratownicy stoją na stanowisku, że nie do nich należy rozsądzać kto ma rację - PAR czy Szef Sztabu Obrony Cywilnej Kraju. Faktem jest natomiast, że poświęcili oni własny czas i prywatne pieniądze w zbudowanie radiowej sieci ratunkowej, której olbrzymiej pożyteczności nikt nie neguje.

    Od władz państwowych oczekują natomiast prawnego uregulowania sprawy poprzez formalne przydzielenie im tych częstotliwości, a jeżeli nie tych to innych w pobliżu dotychczasowych. W przeciwnym razie czas i pieniądze społeczników włożone w budowę systemów antenowych (które budowane są dla ściśle określonych przedziałów częstotliwości) oraz sprzęt zostaną wyrzucone w przysłowiowe błoto.

    Dla ludzi, którzy ulegną wypadkowi lub np. zawałowi serca w miejscu gdzie Społeczna Krajowa Sieć Ratunkowa stanowi jedyną, szybką drogę wezwania pomocy (rocznie takich przypadków jest wiele tysięcy) - unieruchomienie tej sieci byłoby po prostu wyrokiem śmierci.

    Prezes Społecznej Krajowej Sieci Ratunkowej podnosi, że Resort Łączności nagminnie narusza zasady określone w Kodeksie postępowania administracyjnego, a nawet podstawowe zasady poszanowania obywateli, co wielokrotnie, pisemnie sygnalizował.

    My w redakcji WIADOMOŚCI PL-CB RADIO zadajemy sobie pytanie:

    Jak to możliwe, że centralne instytucje takie jak Zarząd Krajowy Państwowej Agencji Radiokomunikacyjnej i Ministerstwo Łączności całymi latami lekceważą obowiązujące w Polsce przepisy Kodeksu postępowania administracyjnego ściśle określające terminy załatwiania spraw ?

    Zastanawiające jest też to, że przez cały ten czas PAR nie może pozytywnie załatwić sprawy przydziału częstotliwości dla ratowania życia, a równocześnie wydaje wiele pozytywnych decyzji dotyczących np. przydziału częstotliwości dla małych firm zarobkowych.